czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 3


Jayla spała mocnym snem wywołanym lekami na uspokojenie. We śnie znalazła ukojenie.
Soczyście zielona trawa, błękitne niebo i delikatny wiatr. To wszystko sprawiało, że czuła się bezpiecznie i spokojnie, jak nigdy w swym krótkim życiu.
Obróciła się dookoła własnej osi czując, jak biała sukienka, którą miała na sobie, ociera się o jej ciało.
I wtedy ją zobaczyła. Olśniewająco piękna kobieta szła ku niej przez łąkę. Gęste, blond włosy opadały kaskadą na jej ramiona i plecy. Intensywnie zielone oczy wpatrywały się w nią, jakby widziały to czego inni nie widzieli. Jayla nie mogła oderwać od niej wzroku. Uczucie, że zna tą kobietę lepiej niż samą siebie uderzyło w nią nagle i sprawiło, że zabrakło jej tchu.
Tymczasem kobieta zatrzymała się w odległości metra od niej i uśmiechnęła się.
- Kim jesteś?
Pytanie wydobyło się z ust Jayli wbrew jej woli. 
- Serena - odezwała się kobieta. Jej głos był łagodny i miał w sobie jakąś... irlandzką nutę. Tak przynajmniej wydawało się Jayli - Dzisiaj zaryzykowałaś coś więcej niż... samochód.
Blondynka otworzyła szeroko oczy zaskoczona słowami Sereny. Ta wciąż się uśmiechała i rozejrzała się, jakby zaskoczona miejscem, w którym przebywały.
- Nie rozumiem - wyszeptała cicho Jayla.
Oczy Sereny skierowały się na nią - Rozumiesz. Zaczęłaś coś, czego nie można już zatrzymać. Możesz oczywiście próbować, ale na próżno. Zanim się zorientujesz w sytuacji... No cóż. Nie będziesz miała wyjścia. Pewne rzeczy po prostu muszą się zdarzyć, a my... ludzie nie mamy na to wpływu. 
Serena uniosła delikatnie dłoń, z której po chwili wystrzelił płomień. Przez chwile tańczył w powietrzu, a potem zatoczył koło, by utworzyć coś na kształt smoka. Nie minęła sekunda i płomień zniknął.
- Zło jest wszędzie. Jest w powietrzu, którym oddychasz Jayla. Jest wśród ludzi, z którymi przebywasz. Jest w ziemi, po której stąpasz.  Jest bliżej niż myślisz. 
Jayla zaczęła myśleć, że to chyba jednak jakiś żart. Śniła jej się trawka, wiaterek, ogólnie łąka, a teraz jakaś... kobieta zaczyna prawić jej kazania.
- Nie kochana, to nie jest kazanie - śmiech odbił się w jej głosie i zaigrał na wargach - Strzeż się. To już ostatnia szansa.
Ponownie uniosła dłoń i wskazała w stronę pary, która właśnie pojawiła się znikąd na łące. Jayli wydawało się, że już ich kiedyś widziała. Nie, miała wręcz pewność.
- Znasz ich - odezwała się Serena - Nazywają się Savannah i Michael i mieszkają naprzeciw ciebie i twojej siostry. Oni znają wszystkie odpowiedzi. Kluczem jestem ja. 
Para zniknęła tak nagle, jak się pojawiła. Kobieta odwróciła się w kierunku Jayli. Tym razem była poważna. Zniknęło gdzieś rozbawienie.
- Pamiętaj, co ci powiedziałam. Zło jest wszędzie, a jeśli wystarczająco mocno się skupisz zobaczysz je tam, gdzie najmniej się tego spodziewałaś.


Emma z trudem otworzyła oczy. Powieki dziwnie jej ciążyły i kiedy zdołała je już podnieść, miała trudności z widzeniem. W pierwszej chwili widziała tylko oślepiającą biel, a potem zaczęła rozróżniać poszczególne kształty.
Białe ściany, niewielkie okno, proste krzesło, na którym siedziała Collen czytając książkę. Potem do uszów Emmy zaczęły docierać dźwięki. Ciche pykanie docierało z aparatury obok łóżka.
Szpital.
Ale jak tu trafiła? Nie potrafiła sobie przypomnieć.
- Obudziłaś się - Collen szybko odłożyła książkę na stolik obok łóżka i pochyliła się ku przyjaciółce - Twoi rodzice zeszli do stołówki, a Jasper okupuje kanapę.
Wskazała palcem w drugi koniec pokoju. Dopiero teraz blondynka zobaczyła starszego brata Collen, który najwyraźniej spał w najlepsze.
- Byłaś operowana. Miałaś krwawienie wewnętrzne i uszkodzone kilka narządów - pośpieszyła w wyjaśnieniami brunetka widząc pytające spojrzenie pacjentki - Jayla jest na sali obok. Jest tylko nie groźnie potłuczona, ale lekarze zatrzymali ją na obserwacji, bo na głowie ma guza wielkości piłki tenisowej.
- Jak długo tu jestem?
- Od wczoraj.
Do pokoju wszedł lekarz.. Collen  odsunęła się i podeszła do brata, podczas gdy doktor zajmował się swoją pacjentką. Pacnęła Jaspera po głowie.
- Nie musisz tu siedzieć - warknęła, gdy tylko otworzył oczy
- Ty też - mruknął w odpowiedzi i usiadł - Słuchaj siostra, nie widziałaś jej ani Jayli w tamtej chwili, a już na pewno nie tego wybuchu.
Mężczyzna bezwiednie podrapał się po głowie obserwując Emmę. Do lekarza dołączyła pielęgniarka i obydwoje naradzali się nad czymś w zawziętej dyskusji.
Nie miał zamiaru zwierzać się siostrze z paraliżującego uczucia strachu, kiedy po wybuchu Emma zemdlała mu w ramionach z głuchym jękiem bólu na ustach. Nigdy w życiu się tak nie czuł i nie potrafił wyjaśnić, jak do tego mogło dojść. Znał tą małą zołzę od małego i fakt, że zareagował tak, a nie inaczej bardzo komplikował sytuację.
- Co u robi ta z księgarni?
Pytanie Collen dotarło do uszu Jaspera dopiero po chwili. Przez otwarte drzwi dojrzał piękną brunetkę, która wpatrywała się w Emmę z niepokojem na twarzy. Kiedy jej spojrzenie spotkało się z Jasperem odwróciła się i odeszła.
- To szpital. Każdy tu może wejść - mruknął chłopak podczas, gdy lekarz zakończył badanie. Kiedy zostali sami podszedł do łóżka Emmy - Jak się czujesz?
- Dzięki - powiedziała zamiast odpowiedzieć - Że przyjechałeś.
Jasper zbył podziękowania machnięciem ręki - Jak się czujesz?
Emma wzruszyła ramionami. Środki przeciwbólowe wciąż działały i trudno było jej się skupić. Wciąż jeszcze widziała twarz Jaspera, gdy odpływała w sen.


- Nic im nie jest.
Oznajmiła Savannah już w progu gabinetu męża. Michael pochylony nad jakimiś papierami spojrzał na żonę i pokiwał głową.
- Wydaje się, ze Jayla czegoś się dowiedziała - powiedział prostując się na krześle
- Sprawdziłeś, co?
Sav weszła do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Na górze ekipa remontowa szalała w najlepsze, ale w gabinecie panowała cisza i spokój,
- Musiałem dowiedzieć się dlaczego doszło do tego pożaru i wybuchu.
- I?
- Jestem niemal pewien, że to Jego sprawka. Nie brał w tym udziału osobiście, ale ma swoich sługasów wszędzie, gdzie się da.
- Znalazł ich - Savannah podeszła do okna siląc się na spokój - To było do przewidzenia. Gdzie my, tam on.
- Słucha swojego pana, a teraz jest coraz bliżej przebudzenia - Michael powoli wstał chcąc wyprostować kości - Mamy coraz miej czasu.
- Uspokój się - kobieta podeszła do męża i położyła mu dłoń na policzku - Myślisz, ze Sunville jest centrum tego wszystkiego?
- Powiedziałbym, że bramą - zacisnął dłoń na dłoni małżonki - W latach 20. XX wieku działy się tu dziwne rzeczy. Mam pewność, ze Jayla jakimś cudem znalazła wzmianki o tamtym okresie. Tutaj ich nie ma, ale widocznie były w Cloude. Bibliotekarka, z którą rozmawiała Jayla została znaleziona martwa w swoim domu. Przyczyna śmierci nieznana. Jestem również przekonany, że siostry wydostały się z biblioteki, bo Emma użyła jakiejś części swojej mocy. Stąd tak poważne obrażenia.
- Ale jak mogła to zrobić?
- W chwilach zagrożenia człowiek zrobi wszystko, by się uratować, a pamiętaj, że one nie są zwykłymi ludźmi.


Jayla dostała obsesji, bo tylko tak można było to określić. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale po prostu musiała się dowiedzieć co dzieje się w Sunville. Dlaczego ktoś zrobił wszystko, by ukryć tak ponury okres w dziejach tego, jak wydawało się idealnego miasteczka.
Oczywiście robiła wszystko, żeby Emma tego nie zauważała, ale ta głupia nie była. Wiedziała, co robi siostra i porozmawiała na ten temat z Joshem zaraz po swoim powrocie do szkoły.
- Serio? Mam ją namówić, żeby przestała?
Chłopak oparł się ramieniem o szafkę wpatrując się w Emmę zdziwionym spojrzeniem. Dziewczyna niecierpliwie pokiwała głową.
- Musisz. Ona zwariowała na tym punkcie.
- Dlaczego sama z nią nie porozmawiasz?
- Bo ona nie chce ze mną na ten temat gadać. Wszyscy obchodzą się ze mną, jak z jajkiem.
Rozejrzała się niepewnie po korytarzu. Było już pusto. Lekcje dobiegły końca i większość uczniów pojechała do domu. Emma specjalnie została dłużej, żeby dorwać Josha, kiedy miała pewność, że Jayli nie będzie w pobliżu.
- Posłuchaj Josh. Jeśli ci na niej zależy to zrobisz wszystko, żeby wybić jej ten pomysł z głowy.
- Dobra. Pogadam z nią.
Emma poczuła tak silną ulgę, że ze szczęścia miała ochotę podskoczyć. Powstrzymała się, ale chłopaka pocałowała szybko w policzek, czym kompletnie go zaskoczyła.
- Zrób wszystko, żeby ją przekonać...
- Mała..!
Obydwoje odwrócili się w kierunku, z którego dobiegł ich głos. Jasper stał na końcu korytarza wyraźnie zirytowany. Dopiero teraz Emma przypomniała sobie, że miał ją odwieźć do domu. Zagryzła wargi i jeszcze raz spojrzała na Josha.
- Dzięki.
Szybkim krokiem podeszła do Jaspera, który rozglądał się z zainteresowaniem po korytarzu. Collen już na nich czekała w samochodzie. Uśmiechnęła się do przyjaciółki, gdy ta wsiadła do auta. Dzięki temu, że na parkingu panowała pustka, Jasper bez najmniejszego problemu włączył się do ruchu. Nikt nie rozmawiał. Cała trójka pogrążona była we własnych myślach. Emma czuła ból głowy, ale nie chciała łykać żadnych leków przeciwbólowych, gdyż w ostatnim czasie brała ich zdecydowanie za dużo.
Kiedy Jasper skręcał w ulice, przy której mieszkała blondynka, ta poczuła dziwny dreszcz wzdłuż kręgosłupa i właśnie wtedy zobaczyła wysoką postać odzianą całą na czarno. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Emma dałaby sobie rękę uciąć, że widzi ją tylko ona.
Kiedy zobaczyła oczy owej istoty, zrobiło jej się zimno.
Lśniły czerwonym blaskiem.
- Czy wy też widzicie to coś w czarnym płaszczu? - zapytała nagle Collen. Dopiero teraz Em przekonała się, że przyjaciółka siedzi z nosem przyklejonym do szyby.
- Tak. I co? - Jasper wzruszył ramionami i nawet nie zwrócił uwagi na ową istotę
- To coś ma czerwone oczy - mruknęła Collen bacznie obserwując postać - Jest w niej coś dziwnego.
- Pewnie ma soczewki - zbagatelizował jej słowa brat. Mimo to Emma zauważyła, że gdy auto minęło to dziwne zjawisko Jasper kątem oka zerknął w tamtą stronę.
- Pewnie jakiś wariat - odezwała się blondynka patrząc przed siebie. Nie odwróciła się nawet, kiedy Jasper zatrzymał auto pod domem dziewczyny.
Ta, gdy tylko samochód stanął, jak poparzona z niego wyskoczyła. Choć obiecała sobie, że nie będzie patrzeć na postać to to zrobiła. Tak była tym wszystkim przerażona, że dopiero na ganku zorientowała się, że brat przyjaciółki stoi obok niej.
- Co ty wyprawiasz? - zapytała zaskoczona z ręką na klamce
- Odprowadzam cię? Właź już.
Położył dłoń na jej plecach i już chciał ją pchnąć przez drzwi, które przed chwilą otworzył, gdy zesztywniał. Emma poczuła to, gdyż sama zaczęła czuć się dziwnie. Żołądek ścisnął się w małą kulkę, a serce przyśpieszyło swój rytm. Obydwoje spojrzeli na siebie. W oczach chłopaka Emma dojrzała pytanie. Co się dzieje?
Ja cię znam. Lepiej niż samą siebie.
Usłyszała te słowa w swojej głowie. Odskoczyła od niego, jak poparzona.
- Dzięki. Pa.
Zatrzasnęła mu drzwi przed nosem z trudem łapiąc oddech.


Późnym wieczorem Jasper palił papierosa w swoim pokoju. Stał przy otwartym oknie, wpuszczając do środka lodowate powietrze. Z nieba sypał śnieg. Jasper zdawał się tego nie widzieć. Nie miał bladego pojęcia, co stało się pod domem Emmy. Znał tą gówniarę odkąd była w kołysce. Wciąż jeszcze pamiętał, jak razem z Ericiem dokuczali jej i Collen, kiedy te bawiły się swoimi lalkami.
I naprawdę. Nigdy nie czuł do niej nic poza niechęcią.
I nagle przed biblioteką prawie padł na zawał, bo Emma prawie zginęła. A teraz? Czuje jakieś nieuzasadnione uczucia w stosunku do tej Panny Idealnej.
Wyrzucił niedopałek na podwórko, ale okna nie zamknął. Dopiero, kiedy poczuł zmęczenie tak silne, że powieki same mu opadały, zamknął okno i położył się spać.
Obudził się parę godzin później z uczuciem, że coś jest nie tak. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że nie jest sam.
- Uspokój się.
Męski głos dobiegł go od strony okna. Dojrzał zarys wysokiej sylwetki. Chciał zapalić światło, ale te zapaliło się samo. Jasper podskoczył na materacu. Czuł się sparaliżowany.
- To tylko sen - odezwał się mężczyzna podchodząc do niego - Nazywam się... Astorius.
Zmierzył wzrokiem Jaspera oceniając go. Miał dziwne spojrzenie. Jakby patrzył w głąb człowieka.
- Taa... - brunet odchrząknął - To mi się śni, tak?
- No cóż. Jestem martwy od jakiś siedmiu tysięcy lat, więc tak. To ci się śni, ale to wcale nie znaczy, że nie jest prawdziwe - wyjaśnił Astoriusz wędrując po pokoju i rozglądając się z zainteresowaniem - Martwy. Mówie o tym w ten sposób, żeby łatwiej było ci zrozumieć to, co chce powiedzieć.
- Więc nie jesteś martwy?
Gdzieś w zakamarkach umysłu Jaspera tłukła się myśl, że to śmieszne. Ze senny gość jest śmieszny. To w ogóle jakiś idiotyzm. Naprawdę nie powinien palić tego papierosa przed snem.
- Na użytek tej rozmowy przyjmijmy, że jestem - rzekł Astorius. Jasper dopiero teraz mu się przyjrzał. Wysoki, umięśniony brunet, a może ciemny blondyn? A cholera wie.
Tymczasem senny gość nadal mówił.
- Jestem tu, bo już czas. Twoja... znajoma obudziła coś czego budzić nie powinna. Stało się to... zbyt wcześnie, nie... Po prostu o wiele za wcześnie.
- O czym ty mówisz?
- Jayla. Tak się nazywa. Siostra twej wybranki.
Teraz Jasper stwierdził, że to na 100% idiotyzm. Wyskoczył z łóżka i miał już zamiar zacząć tłumaczyć, że Emma zdecydowanie nie jest jego wybranką, że nigdy nie patrzył na nią w ten sposób.
- Patrzyłeś. Od zawsze. Możesz okłamywać wszystkich dookoła, ale nie rób tego sam przed sobą - Astirous przyjrzał się bliżej laptopowi spoczywającemu na komodzie - Niektóre rzeczy muszą się stać. Zaś niektóre osoby są nam pisane. Emma była ci pisana jeszcze zanim przyszedłeś na świat... Ale nie o tym będę mówił... Już teraz jest za późno. On już się obudził. Jest coraz bliżej, a jego kapłani otrzymają nagrodę. Dali mu wystarczająco wiele ofiar.
- O czym ty pieprzysz - zdenerwował się Jasper
- O tym, co odkryła Jayla. Każde miasto ma swoje tajemnice. Sunville posiada wyjątkowo mroczne sekrety. To zabawne, że właśnie tutaj się znaleźliście, choć to pewnie było zaplanowane już dawno. Bardzo możliwe, że sam to wymyśliłem.
Odwrócił się w stronę Jaspera. Przez chwilę obserwował go w milczeniu. Na jego twarzy pojawiła się troska, ale i zmęczenie.
- Już czas Jasper.
- Czas na co?
Astorius uśmiechnął się szeroko - Byś się obudził.
Machnął ręką i światło zgasło.
Kiedy Jasper się obudził stał po środku pokoju, a ostatnie słowa ze snu dźwięczały w jego głowie. Dobrze wiedział, że nie miały znaczenia dosłownego.

10 komentarzy:

  1. Nowy rozdział *.* jestem przeszczęśliwa!
    zacznę od prośby, abyś przy następnym rozdziale spróbowałam dodać akapity. tak zdecydowanie się łatwiej czyta.
    Więc, jestem cholernie zaintrygowana. Jayla spotkała jakąś babkę w śnie, która powiedziała jej, że nie powinna niczego się dowiedzieć. pod koniec rozdziału Jasper również we śnie spotyka jakiegoś faceta, który mówił dokładnie to samo tylko w innym kontekście.
    Biedna Emma. trafiła do szpitala i miała operacje. na początku wydawało się, że dziewczynie nic się nie stało. a tu nagle bumm, takie coś. Jasper naprawdę zaczął zachowywać się wobec niej jakoś inaczej. jego wybranka? szczerze czegoś podobnego się spodziewałam, ale nie tak szybko. i jeszcze te słowa w głowie. trochę ich nie rozumiem. "Ja cię znam. Lepiej niż samą siebie." miało być samego siebie, czy jak, bo nie ogarniam^^
    No dobra zmywam się;)
    Weny życzę i czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Acha i zapomniałam dodać. Prześliczny szablon *.*

      Usuń
    2. Akapity pousuwały mi się przy kopiowaniu rozdziału. Dopiero teraz zauważyłam. Dzięki za zwrócenie uwagi :)
      "Ja cię znam..." Miałoby być tak, jak jest, bo to myśl Emmy.
      Wybranka... Postanowiłam wprowadzić to już teraz, żeby potem łatwo było coś zrozumieć.
      Dziękuję pięknie za komentarz :*

      Usuń
    3. acha dobra. czyli to ja źle coś zrozumiałam. głuptas ze mnie;) powinnaś jednak dodać tam, że to jej myśl, bo inaczej można się pogubić^^

      Usuń
  2. Bony jaki boski rozdział. Nawet nie dam rady się rozpisać.. Boże. Moja bezradność. ;p
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością. ;*
    Pozdrawiam i życzę wedy
    A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział naprawdę dobry, pełen niespodziewanych gości i dziwnych sytuacji. Podoba mi się, to jest to, w czym gustuję. Podoba mi się również to, że nie zwlekałaś za bardzo z tym, co oczywiste czyli z rodzącym się uczuciem pomiędzy Jasperem i jedną z bliźniaczek. Kurcze, chyba nigdy nie nauczę się, która to jest która ^^'
    Co prawda wcześniejszego rozdziału nie skomentowałam, ale przeczytałam. Czytam na bieżąco na telefonie w trakcie nudnych zajęć, jednak skomentować wolę na laptopie i w spokoju.
    Mam nadzieję, że następny rozdział dodasz szybciutko.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Whoa, świetnie piszesz! :3 A szablon urzekający.
    Uwielbiam takie historie, jak ta. Będę czytać, z pewnością! Obserwuję.
    Uhh, dziwne sny są dziwne O.o Zwłaszcza, jeśli jesteś nafaszerowana lekami. Tak.
    Genialne, podoba mi się, łatwo się czyta i czuję jakąś część intrygi. Zapowiada się ciekawie, nie przynudzasz ani nie przeciągasz, wszystko idzie gładko. Super jednym słowem!
    Pozdrawiam i życzę weny ;3
    ~ http://no-rules-in-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Melduje się jako nowy obserwator :D Pomysł ciekawy, realizacja jeszcze lepsza. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam tutaj:http://wirus-rzeczywistosci.blogspot.com/p/liebster-award.html
      Skomentuj tylko czy jesteś zainteresowana :)

      Usuń
  6. Mam mieszane uczucia. Niewiem czy skakać po łóżku,czy krzyczeć ze szczęścia. Po prostu to jest świetne. Kocham to i tyle. Czytam dalej. Super!!!!!! Dużo wenyyyy ;) Heather

    OdpowiedzUsuń